• Opłaty likwidacyjne wynikają z ochrony ubezpieczeniowej w rozumieniu T.U :-) i systemu naliczania wynagrodzenia dla przedstawicieli.Firmy nie zmienią tego ponieważ nie miałby kto dla nich pracować.

    Klienci podpisując takie umowy nie przyjmują do swoje świadomości że w okresie od momentu podpisania umowy ich sytuacja życiowa może zmienić się na bardzo negatywną (utrata pracy, zdrowia) z przyczyn od nich nie zależnych.Ludzie nie potrafią zadać pytania o tą kwestię ponieważ , mają przed oczami wspaniała przyszłość rysowaną przez przedstawiciela T.U Niestety większość z nas patrzy na dobre historyczne wyniki UFK które pokazują przedstawiciele dodają że historia w dłuższej perspektywie może się powtórzyć ( np. wysokie stopy zwrotu) tylko nie mówią za ile lat .... ponieważ nie są wróżbitami :-). Z drugiej strony klienci nie zwracają uwagi na to że jeżeli w trakcie trwania polisy zejdą z tego świata to pieniądze np. dla dzieci jako osób uposażonych zostaną przekazane bez żadnych podatków jako świadczenie ubezpieczeniowe.Kłopot w tym że to ubezpieczenie jest relatywnie drogie : opłata za zarządzanie , różnica w cenach jednostek TFI itd...Najgorsze jest to że nigdy w tych umowach nie wiemy ile dostaniemy nawet jak z umowy zrezygnujemy po okresie gdzie nie będzie już opłat likwidacyjnych. Problem w tym że bardzo duża część społeczeństwa nie potrafi policzyć tego. Wynika to z prowadzonej polityki przez nasze rządy ( MATEMATYKA NA MATURZE PRZEZ 10 LAT BYŁA NIEOBOWIĄZKOWA ) w myśl zasady im mniej wie społeczeństwo tym łatwiej min manipulować na swoją korzyść.Ale to społeczeństwo wybiera rządzących a nie firmy ubezpieczeniowe i pracownicy oraz współpracownicy więc warto pomyśleć przy zbliżających się wyborach.Pamiętajcie którzy posłowie głosowali za reformą OFE. Zacząć należałoby od tego że warunki ogólne takich produktów nie mogłyby zawierać więcej niż 3-4 strony. 

    Można tam zawrzeć najważniejsze postanowienia umowy (nawet na 100 stronach nie sposób zapisać wszystkich możliwych przypadków), resztę reguluje Kodeks Cywilny.

    Sprawa znana od dawna: W mętnej wodzie ryby biorą.

    Klient ma z reguły znikomą wiedzę o tych inwestycjach, nie ogarnia tych wszystkich terminów i po prostu "nie ma głowy" i czasu na czytanie 60 stron umowy. I o to chodzi sprzedającemu!!!

    Ufa słowom agenta, a ten przedstawia mu tylko to co klient chętnie kupi.

    Agent ma plan sprzedaży i prowizję od sprzedanych polis, a klient podpisuje oświadczenie że zapoznał się z warunkami umowy i je przeczytał i zrozumiał.

    To taka specjalna "polisa" dla agenta i firmy ubezpieczeniowej - zupełnie darmowa polisa, bo podpisana przez nieświadomego i zmanipulowanego klienta.

     

    A te wszystkie instytucje państwa niby powołane do ochrony interesów klienta to ŻENADA I PORAŻKA.

    Zaczynają się ujawniać jak już tysiące klientów nabitych w butelkę robi zadymę.

    Instytucje finansowe mają obowiązek przedstawiać tym urzędom warunki takich umów i te urzędy powinny zwrócić uwagę na złodziejskie zapisy w tych warunkach.

    Dlaczego tego nie robią?

    Oszuści czują się bezkarni i dlatego są takie "kwiatki" jak WGI, Amber Gold i inni naciągacze schowani za fasadą niby prestiżowych instytucji finansowych.


    votre commentaire



    Suivre le flux RSS des articles
    Suivre le flux RSS des commentaires